Strona ta będzie prezentowała nieco starsze zdarzenia piłkarskie, częstokroć zapomniane albo tkwiące w świadomości jako mityczne, w celu przypomnienia czytelnikom pozytywnych chwil, doznań estetycznych, czasami także jednak sportowych dramatów, czy dreszczowców.
Marcin Szymański
Prezentuję serię rysunków satyrycznych ukazujących głównie kibiców podczas Mundialu w Niemczech w 2006r. Może choć część z Państwa się przy nich uśmiechnie. Zapraszam do oglądania i komentowania.
Zanim opublikuję raport sporządzony przez Pawła Janasa i Macieja Skorżę,
wraz z komentarzem i analizą, zapraszam do zabawy - obejrzenia wszystkich
bramek z Mistrzostw Świata w Niemczech i wyboru tej najładniejszej. Mój typ to
uderzenie Lahma, na 1:0 z Kostaryką. Kwintesencja piękna w futbolu niemieckim, cechującego się nowoczesnością, siłą, dynamiką, doskonałym przygotowaniem fizycznym.Robi wrażenie!
Kibice zaprezentowali się wspaniale. Na zdjęciu flaga z godłem.
Prezentuję wypowiedzi Selekcjonera Reprezentacji Polski i piłkarzy po meczu z Kostaryką.
Paweł Janas:Jakbyśmy
wracali bez punktów i bramek byłoby to bardziej przykre. Warto było spróbować
tego systemu w poprzednich spotkaniach, ale przeciwnicy byli trudniejsi.
Kostaryka jako najsłabszy zespół naszej grupy pozwoliła na więcej. Decyzji o
swojej przyszłości nie będę podejmował zaraz po meczu.
Michał Żewłakow:Cieszyć się jednak nie ma z czego, bo na mundialu
najważniejszy jest wynik, a my wracamy do domu. Udział w Mistrzostwach Świata
rozliczany jest tylko na podstawie osiągniętego wyniku. My już wracamy do domu,
celu, jakim był co najmniej awans do drugiej rundy nie zrealizowaliśmy, wiec
cieszyć się nie ma z czego. Jednak wygrywając z Kostaryką nieco poprawiliśmy
humory sobie, a przede wszystkim kibicom. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności,
w tym naszą słabszą dyspozycję, remis w tym spotkaniu byłby dla nas dobrym
wynikiem. Później spokojniej zagralibyśmy z Niemcami i gdyby też udało się
zremisować, dziś walczylibyśmy o awans. Z jednej strony zabrakło niewiele do
takich rozstrzygnięć, a z drugiej - nie ma to teraz żadnego znaczenia. Jak już
wcześniej wspomniałem, liczy się tylko wynik. Już cztery lata temu
przerabialiśmy zmianę trenera na wariackich papierach, tuż po mundialu, w
pośpiechu. I nic z tego dobrego nie wyszło, drużyna kompletnie się rozsypała.
Teraz na pewno szkielet zespołu zostanie bez zmian, bo pokazaliśmy w
eliminacjach, że potrafimy grać i wygrywać. Dlatego podejdźmy do sprawy
spokojnie, bez nerwowych ruchów i po raz pierwszy w historii zakwalifikujmy się
do Mistrzostw Europy. Moim zdaniem z trenerem Janasem jest to możliwe, dlatego
powinien pozostać na stanowisku. Nikt z nas się chyba nie spodziewał, że to
będzie nasze pożegnanie z mistrzostwami. Myślę, że trzeba sobie powiedzieć
otwarcie: na pierwszy mecz z Ekwadorem nie wyszliśmy tak, jak się powinno
wychodzić na mecz mundialu. To już nie było jakieś tam spotkanie towarzyskie
czy eliminacyjne. Tego nie zrozumieliśmy. Dopiero w meczu z Niemcami widziałem
drużynę walczącą. Na tym musimy budować, do tego poświęcenia dokładać taktykę,
lepsze umiejętności. Ale wszystko musi się zaczynać od mentalności zwycięzców,
inaczej nie ma co wychodzić na boisko. Siły może zabraknąć, ambicji nigdy. Tym,
którzy wzywają do zmiany trenera, mogę powiedzieć tyle: ja już cztery lata temu
przeżyłem pospieszną zmianę trenera po mundialu, przed eliminacjami Mistrzostw
Europy. Niczego dobrego to nie przyniosło.
Paweł Brożek:Mistrzostwa
Świata pokazały mi inny, nieznany wcześniej wymiar futbolu. To dla mnie wielka
lekcja. Presja jest olbrzymia, wielkie oczekiwania kibiców, wspaniałe stadiony
wypełnione po brzegi i wszyscy najlepsi piłkarze świata. Atmosfera i otoczka
wprost niesamowita. Teraz na pewno będzie mi łatwiej i w klubie, i w kadrze.
Zagrałem w sumie 60 minut i mam nadzieję, że przekonałem do siebie trenera.
Chcieliśmy się dziś zrehabilitować przed polskimi kibicami za dwie wcześniejsze
porażki i wygrać. To się udało, szkoda tylko, że nie dane mi było zdobyć gola.
Ale może za cztery lata...
Euzebiusz Smolarek:Jeszcze
nigdy nie grałem przy takiej pogodzie, przy takim upale. Najważniejsze jednak,
że wygraliśmy. Cieszę się, że po straconej bramce nie załamaliśmy się jak w
meczu z Ekwadorem i konsekwentnie graliśmy 'swoje'. Kilka niezłych akcji udało
się przeprowadzić, trochę pograliśmy piłką, choć tempo nie było za duże, ale
upał był potworny. Był gwizdek? Nie było, więc nie było faulu. Taka jest piłka.
Do mnie pretensji mieć nie mogą, bo ja tylko stałem. To bramkarz mnie
zaatakował, a nie ja jego. Dzisiaj strasznie dużo się cofałem, wspomagałem
Marcina Baszczyńskiego, więc z przodu nie bardzo mogłem się wykazać. Ale taka
była potrzeba, więc nie marudzę. Cieszę się, że ostatni mecz wygraliśmy dla
kibiców. Im się to bardziej należało niż nam. Zasłużyli na wielkie pochwały za
to, jak nas wspierali we wszystkich meczach.
Maciej Żurawski:Nie powiem, że wygraliśmy po wspaniałym meczu i
świetnej grze, ale zagraliśmy chyba nieźle. Cieszy szczególnie, że dwa gole
padły po stałych fragmentach gry, które wcześniej kulały. Zwycięstwo chyba
wszystkim trochę poprawiło humory. Nikt nie ma monopolu na grę, a trener ma
prawo zawsze i wszędzie ściągnąć z boiska każdego z nas. Miał na mistrzostwach
do dyspozycji 23 piłkarzy i wybierał najlepszych w danym momencie. Dziś też tak
postąpił. Nie będę ukrywał, że jestem rozczarowany. Spodziewałem się więcej i
po sobie, i po całym zespole. Nie będę nikomu wmawiał, że jestem w wybornej
formie, bo wiadomo, że tak nie jest. Staram się sobie tłumaczyć, że taki jest
sport, taka piłka, że nie zawsze wszystko się udaje. Po lepszych okresach
przychodzą gorsze i tak pewnie było ze mną w Niemczech. Presja oczekiwań na
pewno mnie nie paraliżowała. Żyję z nią od dawna - w Krakowie, w Glasgow czy
przy okazji meczów w reprezentacji. Zdążyłem się przyzwyczaić. Po prostu byłem
w słabszej dyspozycji i tyle.
Arkadiusz Radomski:Ebi przyznał się w szatni, że przy pierwszym golu faulował
bramkarza.
Bartosz Bosacki:Na bramki zapracował cały zespół. Moim zadaniem było
wchodzenie przy stałych fragmentach gry i je wykonywałem. Te rzuty wolne
ćwiczyliśmy przez całe zgrupowanie, szkoda, że zaczęły wychodzić tak późno.
Oczywiście cieszę się tym bardziej, że ja byłem strzelcem bramek dla Polski.
Dała nam się we znaki dzisiejsza pogoda. Osobiście cieszę się, że udało mi się
tu przyjechać i rozegrać dwa mecze. Chciałem podziękować kibicom za wspaniały
doping. Byli oni naszym 12. Zawodnikiem. Cieszę się, że miałem okazję występu
na najważniejszej imprezie dla piłkarza. Zagrałem w dwóch spotkaniach. Myślę,
że nikogo nie zawiodłem.
Wkrótce obszerna analiza raportu sporządzonego przez Pawła Janasa i Macieja Skorżę...
Bartosz Bosacki cieszy się z bramki strzelonej Kostaryce.
Ostatnie spotkanie „Biało-Czerwonych” na Mundialu w Niemczech miało charakter wyłącznie honorowy. Po dwóch wcześniejszych porażkach: z Niemcami i Ekwadorem, zarówno Polska, jak i Kostaryka nie miały już szans na awans do 1/8 finału. Przed meczem spekulowano, czy rezultat będzie miał wpływ na posadę trenera Pawła Janasa. Polska przystąpiła do meczu bez większych zmian w składzie, w dobrze znanym z eliminacji ustawieniu 4-4-2. Oba zespoły pozornie zapowiadały ostrą walkę o zwycięstwo, głównie dla swoich kibiców i sympatyków futbolu.
Początek meczu nie należy jednak do najciekawszych. Eufemistycznie rzecz ujmując. Dopiero w 24. minucie rzut wolny z około 18 metrów wykonuje Gomez. Piłka znajduje lukę w murze i między nogami Artura Boruca wpada do siatki. Kostaryka obejmuje prowadzenie! Polacy odpowiadają dopiero w 30. minucie, kiedy z piłką, w pole karne rywali wpada Mirosław Szymkowiak. Nie daje jednak rady oddać strzału, zablokowany przez dwóch obrońców. Potem inicjatywę znów przejmują nasi rywale. Dwie akcje w odstępie 2 minut, po których mogą paść bramki. W 31. minucie, Wanchope dośrodkowuje do Gomeza. Ten nieczysto trafia w piłkę i Polacy opanowują sytuację. Minutę później, przed szansą staje sam Wanchope, który także oddaje nieudany strzał i tylko to ratuje podopiecznych Pawła Janasa.
Sytuację na boisku uspokaja dopiero gol dla Polaków. W 33. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Macieja Żurawskiego, piłki nie sięga bramkarz rywali, a ta trafia do Bartosza Bosackiego, który strzela bardzo mocno. Piłka odbija się jeszcze od poprzeczki i wpada do bramki. Wszyscy poza sędzią tego spotkania widzieli jednak ewidentny faul Smolarka. Sam Ebi przyznał się w szatni, że gol padł po jego przewinieniu. Od tego momentu inicjatywa należy już jednak tylko do Polaków. Nasi piłkarze niemal cały czas atakują, ale rywale nie pozwalają na stworzenie zbyt wielu groźnych sytuacji. W 43. minucie Ireneusz Jeleń podaje do Macieja Żurawskiego, który ogrywa jednego obrońcę i gdy ma już strzelać, piłkę odbiera mu drugi. Futbolówka trafia jeszcze do Krzynówka, ale jego strzał zostaje zablokowany. Przed przerwą „Krzyniu” ponownie próbuje z rzutu wolnego, ale bramkarz rywali nie daje się pokonać po raz drugi.Pierwsza połowa kończy się wynikiem 1:1. Na drugą cześć spotkania podopieczni Pawła Janasa wychodzą z jedną zmianą w składzie. Macieja Żurawskiego zastępuje piłkarz krakowskiej Wisły, Paweł Brożek. Poziom meczu, podobnie jak na początku, nie zachwyca. Dopiero w 50. minucie Senterio prostopadle zagrywa do Bolanosa, który znajduje się w sytuacji „sam na sam” z Arturem Borucem. Lobuje, ale na szczęście prosto w ręce w golkipera Reprezentacji Polski. W 66. minucie Jacek Krzynówek ładnie uderza zza pola karnego, ale Porras wybija piłkę na rzut rożny. "Krzyniu" z rogu boiska doogrywa do Bartosza Bosackiego, a ten głową po raz drugi pokonuje bramkarza rywali. 2:1! Wielki mecz piłkarza, który do składu na Mistrzostwa Świata załapał się tylko dzięki nagłej niedyspozycji Damiana Gorawskiego.
Po drugiej bramce tempo meczu wyraźnie spada. Kolejna ciekawa sytuacja ma miejsce dopiero w 74. minucie. Prostopadłe podanie otrzymuje Solis i gdy wydaje się, że znajdzie się sam przed Arturem Borucem, zostaje w ostatniej chwili powstrzymany. W 82. minucie, po rzucie wolnym piłkę w naszej siatce umieszcza głową Wanchope, ale sędzia słusznie odgwizduje pozycję spaloną. Pięć minut później ma miejsce akcja dwóch wprowadzonych wcześniej na murawę zawodników. Lewą stroną pędzi Grzegorz Pasiak, centruje piłkę do Pawła Brożka, ale młody napastnik nie sięga jej głową i nie jest w stanie oddać celnego strzału. Staje jeszcze przed szansą w 89. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Marcina Baszczyńskiego piłkę przedłuża Grzegorz Rasiak. „Broziu” strzela jednak za lekko.
Polska pokonała w pożegnalnym spotkaniu Kostarykę
2-1, głownie dla kibiców, którzy tak wspaniale ich na tym turnieju dopingowali."Gramy u siebie" niosło się tutaj cały czas. Był to jednak mecz jednych z najsłabszych drużyn na tym turnieju. Awans Niemiec
i Ekwadoru jest w pełni zasłużony. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego, po
niezwykle udanych eliminacjach, zaprezentowaliśmy się tak słabo? Co było główną przyczyną klęski piłkarzy Janasa na turnieju? O tym już
wkrótce...
Mistrzostwa Świata Niemcy 2006
Hannover, 20.06.2006r.
Kostaryka- Polska 1:2
Bramki: Gomez (24’), Bosaki (33’, 66’).
Polska: Artur Boruc - Marcin Baszczyński, Jacek Bąk, Bartosz Bosacki, Michał Żewłakow - Jacek Krzyżówek, Arkadiusz Radomski (64' Mariusz Lewandowski), Mirosław Szymkowiakm, Ireneusz Jeleń - Euzebiusz Smolarek (85' Grzegorz Rasiak), Maciej Żurawski (46' Paweł Brożek).
Kostaryka: Jose Francisco Porras - Jervis Drummond (70' Harold Wallace), Luis Marin, Michael Umana, Leonardo Gonzalez - Mauricio Solis, Walter Centeno, Christian Bolanos (78' Saborio), Gabriel Badilla - Ronald Gomez (81' Hernandez), Paulo Wanchope.
Dziś prezentuję skecz kabaretowy w wykonaniu nieocenionego polskiego satyryka, Jerzego Kryszaka. Zaprezentowany w 2006r. podczas Sobotniej Nocy Kabaretowej, żartobliwie podsumowuje udział Reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata w Niemczech. Po latach pewnie śmieje się z tego i sam Paweł Janas, bo to naprawdę niezwykle serdeczny, sympatyczny człowiek, który nieco się na tym turnieju pogubił...
Analiza personalno-taktyczna meczu o "honor" z Kostaryką wkrótce...
Porażka z Niemcami praktycznie przekreśliła szanse Polaków na awans z grupy A piłkarskich Mistrzostw Świata, Niemcy 2006. Został jeszcze mecz z Kostaryką. Jak wykazała dogłębna analiza raportu opracowanego po turnieju przez Macieja Skorżę, problemem okazało się przygotowanie motoryczne piłkarzy. Selekcjoner postawił na zawodników, którzy nie grali regularnie w swoich klubach.Wraz ze Skorżą i Jastrzębskim postanowili podczas obozu przygotowawczego "dać piłkarzom w kość". Oczywiście to spore uproszczenie. Przyczyn było znacznie więcej. Ale o tym może następnym razem. Dziś nieco humorystycznie i przekornie prezentuję piosenkę, która podsumowuje decyzje Pawła Janasa i ich skutki, które mogliśmy oglądać w Niemczech. "Superpuder-Co zrobił Janas?"
Mecz w Dortmundzie z Niemcami był dla Polaków
spotkaniem o wszystko. Tylko pokonanienaszych
zachodnich sąsiadów przedłużało realne szanse na awans. Niemcy w pierwszym
spotkaniu dość łatwo ograli Kostarykę 4-2 i byli murowanym faworytem spotkania.
Kibice i sympatycy futbolu w Polsce zadawali sobie pytanie, czy nasi zawodnicy
pozbierają się psychicznie po "laniu" sprawionym przez Ekwador. Przedmeczowe
zapowiedzi były optymistyczne. Piłkarze po pierwszym spotkaniu dostali czas
wolny, mieli możliwość regeneracji i odpoczynku psychicznego. TrenerPaweł Janaszadeklarował także powrót do bardziej
defensywnej gry. W meczu z Ekwadorem Polacy zagrali ustawieniem 4-4-2, które
sprawdzało się w eliminacjach. Teraz miało je zastąpić defensywne 5-4-1. Dortmund, 14.
Czerwca 2006r, godz. 9.00. Sędzia gwiżdże w tym spotkaniu po raz pierwszy…
Od początku na murawie rozgorzała prawdziwa walka. „Biało-Czerwoni” „gryzą” trawę, walczą o każdy
centymetr boiska. Mimo widocznych różnic w wyszkoleniu technicznym, Polacy nie
pozwalają Niemcom rozwinąć skrzydeł, a gdy nadarza się okazja, próbują zagrozić
bramce rywala. Wreszcie widać waleczną polską husarię. Pierwszy
w tym spotkaniu strzał oddajeMaciej
Żurawski. Napastnik Celticu Glasgow uderza zza pola karnego. Jednak
niegroźnie. Niemcy odpowiadają bardzo szybką kontrą i strzałem z ostrego kątaMirosława Klose. Świetnie jednak broni Artur Boruc. W
14. minucie faulowany z prawej strony pola karnego jestEbiSmolarek. Piłkarz miejscowej
Borussii jest najaktywniejszy w polskim zespole w pierwszej połowie. Niestety
wrzutkaJacka Krzynówkamało udana i Niemcy wybijają piłkę. 4
minuty później bliźniacza sytuacja z przeciwnej strony. W 20. minucie przed
polem karnym walczyIreneusz
Jeleń, ale w ostatniej chwili powstrzymują go obrońcy. Niemcy znów bardzo
groźną sytuację stwarzają w 21. minucie, kiedy to, po dośrodkowaniuLahma,Kloseznajduje się już sam przedArturem Borucem, ale na nasze
szczęście niecelnie główkuje. Potem przez chwilę inicjatywę przejmują Polacy,
ale zdołali wywalczyć tylko dwa rzuty rożne. W28. minucie akcja za akcję.Michał Żewłakowpowstrzymuje szybki atak Niemców i
rozpoczyna kontrę Polaków, po którejJeleńdosyć pochopnie oddaje strzał zza pola
karnego. W końcówce bliscy
zdobycia gola są Niemcy. Najpierw po akcji lewą stronąBorucbroni strzałPodolskiego. NastępnieLukas źle przyjmuje prostopadłe
podanie i tylko temu zawdzięczamy fakt, że nie znalazł się „sam na sam” z
polskim bramkarzem. Niemcy napierają.Wreszcie
przed samą przerwąLahmdośrodkowuje doPodolskiego, który blokowany przezBorucastrzela niecelnie z najbliższej
odległości. W pierwszej połowie przeważają gospodarze, ale Polacy grają bardzo
ambitnie i imponują walką. Wspierani są przez kilka tysięcy kibiców, którzy
próbują przebić się przez doping znacznie liczniejszych Niemców. Po pierwszych
45 minutach „Biało-Czerwoni” nadal są w grze. Początek drugiej połowy - niepewny w wykonaniu
Polaków. Jednak Niemcy tego nie wykorzystują. W 51. minucie do groźnej wrzutki
w pole karne nie dochodziMirosław
Klose. Polacy odpowiadają strzałemJeleniazza pola karnego. W miarę upływu czasu
Polacy wracają do dobrej gry z pierwszej połowy, ale widać ubytek sił. Niemcy
jednak też włożyli ich sporo. W 65 minucie rzut wolny.Fringstrafia w mur, a bardzo groźną dobitkęKlosabroni polski bramkarz. W 66 minucie po
rzucie rożnym dla Niemców, strzał głową nad bramką. Później dwie żółte kartki
zarobili Niemcy, którzy nie mogąc nadążyć za Polakami, faulują. W74. minucie w pole karne wpadaEuzebiusz Smolarek, ale w ostatniej
chwili piłkę wybija mu obrońca. W 75. minucie szybka kontra Niemców, którą
faulem powstrzymujeRadosław Sobolewski.
Dostaje drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Niestety musi opuścić boisko.Zmęczeni Polacy muszą grać od
tej pory w 10, ale pokazują jeszcze większą ambicję niż do tej pory. Cuda
wyczynia polski bramkarz,Artur
Boruc. W 81. minucie dwukrotnie, w niemal 100% sytuacjach znajdują się Niemcy.
Niezwykle groźne strzałyPhilippa
LahmaiMiroslava Klosew pięknym stylu obronił„Holy Goalie”, który stał się
bohaterem polskiego zespołu. Im bliżej było końca spotkania tym bardziej
zmęczeni byli Polacy. Po rywalach też było widać ubytek sił, ale mieli jednego
piłkarza więcej, a na dodatekJurgen
Klinsmannszybciej decyduje się
na wpuszczenie świeżych sił, niżPaweł
Janas. W 90. minucie Polacy mieli wiele szczęścia. Po dośrodkowaniu w pole
karne Polaków, najpierw w poprzeczkę główkujeMirosław
Klose, po kilku sekundach znów w poprzeczkę dobijaMichael Ballack. Wydaje się, że przy
wielkim szczęściu Polacy dowiozą remis do końca. Niestety już po regulaminowym
czasie gry akcję lewą stroną przeprowadza niezwykle szybkiOdonkor. Podaje w pole karne doNeuville’a, który umieszcza piłkę w
siatce. Po pięknej walce przez 90 minut Polacy schodzą z boiska pokonani po raz
drugi. Ciśnie się pytanie, dlaczego nasi piłkarze nie zagrali z taką ambicją i
walecznością z Ekwadorem. Na Amerykanów na pewno by to starczyło, na silnych
Niemców okazało się niestety za mało. Polacy zagrali niezwykle ambitnie. Widać było krew, pot i łzy. Fenomenalną formę zaprezentował Artur Boruc. Jednak po raz kolejny w historii polskiego futbolu przegraliśmy z naszymi zachodnimi sąsiadami. Przeklęty los polskiego bramkarza...
Mistrzostwa Świata
Niemcy 2006
Dortmund,
14.06.2006r.
Niemcy-Polska
1:0
Bramki: Oliver
Neuville (90+)
Niemcy: Jens
Lehmann - Arne Friedrich (64’ David Odonkor), Christoph Metzelder, Per
Mertesacker, Philipp Lahm - Bernd Schneider, Torsten Frings, Michael Ballack,
Bastian Schweinsteiger (77' Tim Borowski) - Miroslav Klose, Lukas Podolski (70’
Oliver Neville).
Polska: Artur
Boruc - Marcin Baszczyński, Bartosz Bosacki, Jacek Bąk, Michał Żewłakow (83’
Dariusz Dudka) - Ireneusz Jeleń (91’ Paweł Brożek), Arkadiusz Radomski,
Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek (77' Mariusz Lewandowski) - Euzebiusz
Smolarek, Maciej Żurawski.